Niestety Orlęta przegrały dziś na własnym stadionie z Izolatorem Boguchwałą 0:2. Stało się najgorsze co mogło - przegraliśmy z bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie. Wprawdzie pierwsza bramka to ewidentny bład bramkarza Tomasza Lipca ale trudno winić właśnie golkipera za to, że w całym meczu nie stwarzamy ani jednej okazji do strzelenia bramki. Gola wprawdzie mógł zdobyć w pierwszych minutach Paweł Szewczak (trafił w poprzeczkę) ale było to uderzenie z rzutu wolnego. Poza tą akcją Orlęta raziły brakiem pomysłu na grę co zemściło się w ciągu dwunastu minut drugiej połowy, kiedy to goście - wcale nierewelacyjni - strzelili dwie bramki.
Komentarz własny: wkrótce
19 kwietnia 2009, 16:00 - Łuków
Orlęta Łuków - Izolator Boguchwała 0:2 (0:0)
Cupryś 57, Płonka 69
Orleta: Lipiec - M. Szewczak, Grula, P. Szewczak, Wryk, Rodak (63 Skrzymowski), Borowik (70 Wróbel), Szlaski (70 Aleksandrowicz), Marciniak, Gaj, Dziewulski.
Izolator: Kwaśny - Cupryś (59 Skiba), Domin, Iwanowski, Karwat (70 Bereś), Kopiec, Kowal, Brocki (66 Płonka), Porada (86 Kawa), Sierżęga, Szpond.
Żółte kartki: M. Szewczak (Orlęta) - Sierżęga, Szpond (Izolator)
Sędzia: Marek Mirosław (Lublin).
Widzów: 400.
Relacja:
Po zwycięskim debiucie w roli szkoleniowca Orląt Łuków Dariusz Solnica i jego podopieczni przegrali dwa kolejne spotkania. Niedziela porażka z Izolatorem Boguchwała boli tym bardziej, że mecz mógł się potoczyć zupełnie inaczej. Już w 5 min, z około 18 m, z rzutu wolnego strzelał Paweł Szewczak, ale zamiast do siatki piłka uderzyła w spojenie słupka z poprzeczką. Według relacji miejscowych kibiców do szczęścia zabrakło około dwóch centymetrów. Goście w drugiej połowie spokojnie wypunktowali rywali i wracają do Boguchwały z trzema "oczkami”, po zwycięstwie 2:0.
Gospodarze przystąpili do meczu osłabieni brakiem bramkarza Radosława Liczewskiego i środkowego obrońcy Siergieja Janickiego. Pierwszy naderwał mięsień czworogłowy i zanosi się na to, że nieprędko wróci na boisko. Lepiej wygląda sytuacja drugiego gracza, bo Janicki powoli dochodzi do siebie i powinien być gotowy na następną serię gier.
- Po takim meczu nastroje nie mogą być dobre. Trzeba jednak się szybko pozbierać i przywieźć jakieś punkty z Tomaszowa Lubelskiego. Niestety, nie mieliśmy szczęścia. Kto wie, jak by się potoczyły te zawody, gdyby Paweł trafił do siatki? Wówczas to my moglibyśmy kontrować rywali - mówi niepocieszony kierownik Orląt Tadeusz Kurek.
Przyjezdni końcowy sukces zawdzięczają uważnej grze w defensywie oraz skutecznym kontrom. Najpierw w 57 min na listę strzelców wpisał się Konrad Cupryś, a w 69 min drugiego gola dołożył Tomasz Płonka. Piłkarze trenera Solnicy próbowali odmienić losy meczu, ale nie potrafili na poważnie zagrozić bramce Witolda Kwaśnego. Większość akcji miejscowych kończyło się przed polem karnym Izolatora.
Źródło: własne, Dziennik Wschodni